Wilcze Echa

Czary i klątwy

O świata odczarowaniu, kaczce i króliku. Tłumaczenie cytatów Wittgensteina własnoręczne i swobodne.


Kaczko-królik


Gdy Zaratustra sam pozostał, rzekł do swego serca: »Czyżby to było możliwe! Wszak ten święty starzec nic jeszcze w swym lesie nie słyszał o tym, że Bóg już umarł!»

Nie jest mistycznym to, jaki świat jest, ale to, że świat jest.

W istocie naukowy sposób rozpatrywania faktu polega na tym, aby nie patrzeć nań jak na cud. Możecie wyobrazić sobie dowolny fakt i nie będzie on cudowny sam przez się.

Człowiek musi zbudzić się, aby doświadczyć cudu. Nauka kołysze go do snu.


Chciałbym tutaj omówić pewien fenomen. Nie jest to nawet przekonanie, co raczej cały system pojęciowy. Często wprawdzie daje znać o sobie współcześnie, lecz nie jest to bynajmniej rzecz nowa. Na myśli mam dyskurs toczący się z wykorzystaniem takich pojęć jak materializm, fizykalizm, scjentyzm, dualizm i redukcjonizm. Pewnie dałoby radę znaleźć ich więcej, ale nie ma potrzeby. Czytelnik obeznany w meandrach filozofii mógłby też wskazać, że wymienione przeze mnie pojęcia są wieloznaczne, dotyczą różnych kontekstów i istnieją między nimi istotne rozgraniczenia. Ja zmuszony jestem odpowiedzieć na to: „tak, masz rację, mój czytelniku, niemniej mam to w dupie”. Wieczne dzielenie włosa na czworo charakteryzuje profesjonalną filozofię. Ja chcę traktować o tym, co zajmuje ludzi przynajmniej z pozoru normalnych - o tyle, o ile ludzi normalnych interesuje odczarowanie świata. Dlatego właśnie dystynkcje materializmu i fizykalizmu, odmiany monizmu, rozgraniczenia między metafizyką a epistemologią zamierzam zignorować. Jak się potem powinno okazać, ignorowanie to uzasadnione. Sensowność tych kategorii tekst ten poddaje pod wątpliwość.

Scharakteryzujmy sobie nieco szerzej temat przewodni. Od wielu lat, jeśli nie stuleci, trwa pewien spór. Spór ten czasem toczy się przed liczniejszą widownią w telewizji, czasem toczy się na internetowych poboczach i rynsztokach, gdzie dwoje anonimowych ludzi wyzywa się w imię wyższych racji. W debacie tej wyróżnić zasadniczo można dwa stronnictwa. Jedno powiązane jest ze światem, który ogólnie nazwę religijnym. Nie wiąże się ono z konkretnym wyznaniem, choć w naszych polskich warunkach zdecydowanie łączyć je trzeba z katolicyzmem. Druga strona wojenki reprezentuje, przynajmniej podług własnych deklaracji, świat racjonalny, ateistyczny i, chyba przede wszystkim, świat zbudowany na fundamencie naukowym. Jak już wspomniałem w poprzednim akapicie, spór zakreśla kręgi, które zawierają dziedziny w poważniej filozofii uznawane za odrębne, ja jednak wolę omawiać go w sposób monolityczny. Wynika to stąd, że debata zasadniczo dotyka kwestii natury człowieka w szczególe, a natury wszechrzeczy w ogóle. Strona materialistyczna utrzymuje, że wszystko wyjaśniają teorie i aparat naukowy, co zaś nie poddaje się ich opisowi, nie istnieje. Druga strona, nazywajmy ją religijną lub dualistyczną, staje w opozycji i mówi, że wcale nie. Argumenty obu stron pominę, jako że nie mają żadnego znaczenia dla kwestii dla mnie najbardziej interesującej. Otóż, jak się zdaje, obie strony pomimo swoich sporów zgadzają się co do tego, że wraz z sukcesami nowożytnej nauki i utratą pozycji znanych nam religii świat został odczarowany. Stąd wynika dla mnie, iż różnice miedzy oba stanowiskami są w istocie trywialne i sprowadzają się do tego, że jedna strona nad odczarowaniem rozpacza, druga świętuje tryumf; jedni upatrują odczarowania, inni zdjęcia klątwy. Chciałbym zasugerować czytelnikowi, że wobec tego stanu rzeczy największy i najbardziej doniosły w skutkach błąd nie zostanie popełniony w wypadku tego i czy innego rozstrzygnięcia sporu. Sam fakt istnienia tej dyskusji świadczy o tym, że błąd popełniono już dawno, u samego jej zarania.

Obie strony barykady biją się z zapamiętaniem. Zwolennicy materializmu zdają się zwyciężać, oto bowiem stoi za nimi majestat nauki. Dawnych bożków należało strącić i zetrzeć w pył, powiadają, ku chwale rozumu i tak dalej. Nauka i rozum, maszerując ramię w ramię, rozgoniły zaczarowane cienie, które dawny świat spowijały i mamiły oko człowiecze. Gdy blask Oświecenia rozjaśnił ciemnotę, wzrok ludzki stał się ostry i wyraźny. Religijnym dualistom pozostaje kurczowe trzymanie się przestarzałych, krępujących form. Ciekawym jest jednak, że tryumfalny pochód naukowego materializmu niesie jednak dla wielu jego zwolenników smak goryczy. Zgadzają się oni z religijnymi oponentami, że owa bystrość wzroku nieść ma nihilizm i cierpienie. Czary przeszłości, nawet jeśli były iluzją i omamem, słodszym i lżejszym czyniły żywot i stosunek człowieka do wszystkiego. W świecie odczarowanym musi człowiek mierzyć się z przerażającym, obojętnym i zimnym Wszechświatem wraz z jego ślepym działaniem, które zbiegiem okoliczności zrodziło gatunek ludzki i wszelkie inne życie, po czym wcisnęło je na skalną drobinkę jakoby nagły rozbłysk w wiekuistym mroku poszerzającej się stale pustki. Odarło z dostojeństwa i sprowadziło na ziemię wszelkie porywy ducha zastępując je mechanizmem. Od przeciwnika różni takiego materialistę jedynie stosunek do dawnych czarów. Dla religijnego dualisty postulowana śmierć duchowości dowodzi tego, że człowiek pobłądził, materialista zaś, jeśli się smuci z jej powodu, to jedynie ze względu na jej utylitarną wartość - lżej by mu było i weselej, nawet jeśli błądziłby. Miałby poczucie sensu i nadzieję, choć płonną, a sens ten kłamstwem byłby zaledwie i mrzonką.

Ta zgoda w kwestii nie tylko symptomów, ale samego faktu odczarowania, wymaga zastanowienia, albowiem w moim postrzeganiu świadczy, iż duchowość zamarła nawet wśród tych, co mienią się jej krzewicielami. I w zasadzie teza taka nie jest specjalnie oryginalna. Najsławniejszą bodaj diagnozę postawił Nietzsche, ogłaszając, że Bóg umarł. Nietzsche sławny jest ze względu na niejasność wyrażeń i plastyczność interpretacji, niemniej wydaje się, iż można w miarę sensownie zrekonstruować jego diagnozę w sposób następujący: odczarowania świata, czy też śmierci Boga, winni są ci sami dualiści, który teraz krzyczą Biada! Ziarno Oświecenia i obecnego tryumfu ateizmu zasiano przed wiekami, kiedy dualizm sformułowano. Wydzielając sacrum i oddzielając je coraz przepastniejszą barierą od profanum, przypieczętowano wyrok. Potem poszło z górki i wkrótce wszyscy doszli do wniosku, że w sumie to w profanum pozostało mnóstwo treści, zaś w sacrum wydestylowano tak dokładnie, iż treści je pozbawiono, więc nie ma co się nim przejmować. Ateizm, jak jest rozumiany współcześnie, zrodzić się mógł tylko z chrześcijaństwa. W tym względzie chrześcijaństwo i unaukowiony ateizm nie stoją w opozycji, ale ten drugi jest zaledwie kontynuacją pierwszego. Nadmienić muszę, iż zdaję sobie sprawę, że śmierć Boga ma u Nietzschego daleko szersze powody i konsekwencje, niemniej dla celów tego tekstu takie przedstawienie powinno wystarczyć.

Zatem dualista może lamentować do woli nad nędzą odczarowania, ma jednak krew na rękach, wszak to dualiści zadali śmierć swemu Bogu. Świat zmysłowy niegodnym im się zdawał, toteż usunęli go swojemu Bogu spod nóg, a gdy ten runął, podnieśli krzyk. Jakże materializm miałby nie zatryumfować, skoro dualizm dobrowolnie oddał mu cały świat we władanie? „Och, ale przecież oddał jedynie to, co dostępne zmysłom i miarom!” - cóż w takim razie pozostawił do swojej dyspozycji? Cóż zatrzymał w skarbcu? Czyż to nie tak jakby powiedzieć „Opróżniłem skarbiec swój, lecz wciąż pozostaje pełen”? W pośmiertnych podrygach dualiści wskazują: świadomość, dobro, zło, piękno, wolna wola, lecz materialista słusznie pyta: „czym one są, kiedy odrzecie je już z tego, co namacalne i doświadczalne?” Wtedy jednak warto zadać inne pytanie: czymże jest materia? Czymże jest to, co namacalne? Czymże jest to coś, z czego składa się świat uznany za doświadczalny? Spójrzmy na ten świat materialny i odpowiedzmy sobie na pytanie, co się nań składa? Do czego wiodą nas uznawane obecnie fakty?

Oto uznajemy obecnie, że Wszechświat dobiega wieku 14 miliardów lat. Uznajemy, że onegdaj był taki tyci-tyci malutki, a teraz taki jest ogromny, że głowa mała. Nie wiemy, dlaczego urósł i po co tyle wysiłku, no ale stało się i oto jest. Kiedy patrzymy w nocne niebo, widzimy zaledwie skrawek jego majestatu, reszta bowiem tkwi ciemnej dupie, o której nie wiemy nic i całkiem możliwe, iż nigdy nie dojdzie do badawczej kolonoskopii. Nie musimy jednak zaglądać w takie głębie . Możemy patrzeć na to, z czego składa się to, co mamy bliżej. Gdy spojrzymy w dal i ujrzymy tam pustkę, wzrok skupmy na najmniejszych odległościach. Na co tam trafimy? Pustkę i tam znajdziemy. Czyż jednak wytłumaczyć sobie możemy, co to jest pustka, nie wytłumaczywszy sobie, czym jest materia? Co różni coś od niczego, skoro wszystko to, co jest czymś, pełne jest niczego? Kiedy badasz dotykasz świata namacalnego, pod palcami przesuwa ci się próżnia. Nie wiem jak dla was, ale jak dla mnie wzrok nie stał się bystrzejszym, lecz prędzej zmętniał. Jeśli dawniej istniała tajemnica, to z czym mierzymy się teraz? W jaki sposób elektrony czy pola kwantowe czynią świat mniej zaczarowanym niźli opowieści z Księgi Rodzaju?

Jeśli pokiwaliście głowami w aprobacie - błąd. Cały poprzedni akapit przenika ten sam błąd, który przenika debatę materializmu i dualizmu, nauką odczarowującą i religią zaczarowującą. Aby go sobie uświadomić, spróbujcie odpowiedzieć sobie na pytanie: czym świat przypadku czy wolnej woli odbiegać miałby od świata determinizmu? Pomyślcie dowolne możliwe zdarzenie, a potem zadajcie sobie pytanie, czy cokolwiek w waszym postrzeganiu go odmieniłoby się, gdyby wasze rozstrzygnięcia dotyczące wolnej woli czy determinizmu były odmienne. I jak wam się zdaje? Teraz spojrzyjcie na obrazek z początku tego wpisu, dojrzyjcie w nim kaczkę, potem dojrzyjcie w nim królika (albo odwrotnie) i zastanówcie się, co zmieniło się, gdy przeszliście od jednego do drugiego. Odpowiedź brzmi: wszystko się zmieniło, choć nic nie uległo zmianie. Tak, skarbiec może opustoszeć i być ciągle pełny.

Nigdy nie byłem typem człowieka, który zwykło zwać się religijnym, co w dzisiejszych czasach zapewne pozwala mi zyskać w oczach wielu z was. Ja jednak nie pragnę takiego szacunku i oto czynię wyznanie, za sprawą którego stracę więcej niż pierwotnie zyskałem: religijny sposób myślenia bardzo sobie cenię. Na czym on wszelako polega? Czyż dopiero wyżej nie opisałem, jak religijni dualiści przyczynili się do odczarowania świata? Owszem, jednakowoż nie ich mam na myśli, gdy piszę o religijnym sposobie myślenia, albowiem, jak mi się zdaje, u większości z nich tak naprawdę nie ma po nim śladu. Ten sposób myślenia niewątpliwie religie zrodził i na pewno występuje nadal, ale nie wykazują go ci, którzy czas spędzają, zwołując sobory czy debatując nad fałszywością materializmu i biedą odczarowanej rzeczywistości. Świat takowych kaznodziejów jest jednako odczarowany jak świat ateuszy. Świat nie staje się odczarowany poprzez odjęcie jakichś faktów od zbioru tych uznawanych, i nie daje się go zaczarować, dosypując do tego worka, albowiem, jak zauważa Wittgenstein, żaden fakt nie jest cudowny sam z siebie. Duchowość nie jest konstruowana poprzez dodanie jakiejś przybudówki - ona pojawia się, gdy weźmiemy świat w jego obecnej formie i treści, i ujrzymy go jako cud. Świat boskości pozbawiony funkcjonuje tak samo jak świat nią przepełniony. Wszechświat jednako rozszerza się albo kurczy, planety krążą po tych samych orbitach, galaktyki zderzają się bez różnicy, te same wydzieliny wędrują po ludzkim ciele i wypływają zeń, gdy już zemrze; a mimo to oba te światy są kompletnie różne. Znaleźć Boga to spojrzeć na dokładnie ten sam obraz i powiedzieć: „teraz wierzę”; to słuchać muzyki, której słuchaliśmy wielokrotnie, albo czytać wiersz, co go czytaliśmy nie raz, i w końcu stwierdzić: „teraz rozumiem”. Oto jak rodzi się duchowość. Oto moment pobudki, która wyrywa ze snu, w który wprowadzają nas zarówno materializm, jak i dualizm. Jej warunkiem jest dostrzec, że cały spór wynika z błędu. Ślepym jest ten, co sądzi, iż dychotomia duch albo materia mieściła w sobie coś więcej niźli dychotomia królika i kaczki. To ten ślepiec właśnie zdejmuje czar ze świata, który to ma w sobie tyleż samo jednego, co drugiego.

Tak samo jak kaczka i królik gnieżdżą się w tym samym przebiegu linii, takoż świat odczarowany i zaczarowany mieszczą się w sobie nawzajem.